Skip to content
Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors
Search in posts
Search in pages

Palenie miski – wszystko co musisz wiedzieć

Palenie miski – o co chodzi? Być może spotkałaś się z tym hasłem na szkoleniu albo w jednej z grup facebookowych. Kiedy badałam grunt: kogo interesują tajniki palenia psiej miski, okazało się, że…właściwie wszystkich. 

No to postanowiłam stworzyć tu kompendium: palenie miski od A do Z, tak aby każdy kto przeczyta ten wpis rozumiał temat i mógł samodzielnie podejmować decyzje o stosowaniu – lub nie, tej procedury w treningu. No i by oszczędzić Ci popadania w paranoję, czy aby na pewno możesz zacząć trening jeśli Twój pies nie zdążył dziś zjeść śniadania? 

W tekście znajdziesz też protipy jak ocenić czy pies jest głodny czy zmotywowany do zdobywania smakołyków.

Uprzedzam, zaparz sobie herbatę lub kawę, bo będzie trochę czytania!

Czym jest palenie miski?

Zacznijmy od tego, że wcale nie chodzi o to by polać psią miskę benzyną i podpalić.

Palenie miski to wydawanie całych porcji żywieniowych wyłącznie podczas treningu, kiedy pies wykonuje zadania, jakich od niego wymagamy. Nie ma znaczenia czy mówimy o ćwiczeniu na placu treningowym czy o nagradzaniu psa za powroty na spacerach.

Chodzi o to, aby zwierzę nie dostawało w ogóle jedzenia z michy, a więc “za darmo”. Bez pracy nie ma kołaczy. Ani wątróbek.

Okej, mój pies nie chce ćwiczyć, będzie głodny, więc zacznie chcieć zdobyć jedzenie, więc będzie ćwiczył! Problem solved! Możesz pomyśleć. 

No i tutaj zaczynają się schody.

W takiej sytuacji pies chce zdobyć jedzenie, bo jego motywacją jest głód. Jeżeli do tej pory nie zwracał na nie uwagi w sytuacji treningowej, trzeba dokładnie przyjrzeć się temu co robicie na placu i zmienić Twoje działanie tak by wyjście na trening i możliwość zdobywania jedzenia była dla psa najlepszą imprezą: momentem confetti i ekologicznego brokatu, jedną z większych atrakcji, w którą chce się zaangażować. Korzystanie z przegłodzenia jest łatwe, ale nie rozwija Cię jako trenera, a jeśli naprawdę chcesz nauczyć się uczyć swojego psa, staniecie w niejednej sytuacji, w której pusty żołądek nie będzie wystarczającym motywatorem, nie zastąpi poczucia bezpieczeństwa w relacji, komunikacji i komunikacji w treningu (kryteriów) ściśle związanych z motywacją zwierzęcia ani tym bardziej mechanicznych umiejętności, które jako trener potrzebujesz rozwinąć.

Jedna z pierwszych umiejętności, które musisz nabyć aby Wasze sesje treningowe były udane, to umiejętność wybrania odpowiednio łatwej sytuacji dla psa, odpowiednio dobrych nagród i odpowiednio trudnych zadań. Potrzebujesz wiedzy jak przeplatać zadania i jak wykorzystywać różne nagrody by utrzymać zainteresowanie psa, a później, zmienić je w zaangażowanie. Przechodząc przez wspomniane treningowe sytuacje z psem, ucząc się jego reakcji i dostosowując trening, dochodzisz do momentu, w którym Ty i pies stajecie się partnerami, Wasz trening opiera się na coraz bardziej subtelnej komunikacji. A nagroda? Leży z boku i czeka aż skończycie cieszyć się z pokonywania wspólnych wyzwań. Bo naprawdę, nie ona jest w tym wszystkim najważniejsza: wzmocnień, jakich dostarcza dobry trening zwierzęciu nie można sprowadzić tylko do smakołyka. 

Niechęć do jedzenia jest komunikatem ze strony psa.

Czasem psy odmawiają smakołyków na treningu. W naszej kulturze zdarza się, niestety zbyt  często, że po prostu jedzą za dużo, co ma odzwierciedlenie w ich kondycji fizycznej. Ale jeśli problemem nie jest przejedzenie, niechęć do smakołyków jest ważną informacją zwrotną dla trenera:

  • pies może być chory
  • może źle się czuć
  • sytuacja może go przerastać i może nie być w stanie jeść
  • Twoje smakołyki są fajne, ale nie dla Twojego psa 
  • Twój pies preferuje inny rodzaj nagradzania np. pogoń za zabawką i potrzeba mu dobrze ułożonego planu treningowego aby smakołyki stały się dla niego równie atrakcyjnym motywatorem, mimo tego, że zabawka jest lub może być dostępna

Z kolei tak pożądane w treningu zaangażowane wygryzanie smakołyków z dłoni może być objawem problemów zdrowotnych (łapczywość może mieć podłoże w niedoborach składników odżywczych, może pojawić się przy cukrzycy typu 1 lub w przypadku pasożytów), stresu: pies nerwowo wygryza smaczki uderzając w Twoją dłoń zębami nie dlatego, że ma tak wspaniałą motywację do jedzenia, ale dlatego że znalazł się w tak trudnej sytuacji, a Ty każesz mu jeść (niektóre, bardziej wrażliwe na presję ze strony człowieka psy serio jedzą pod przymusem). Lub stawiasz go w sytuacji konfliktowej, bo chce jeść, ale chce też np. mieć możliwość obserwowania środowiska, w którym jest mu tak bardzo trudno. Porywa więc szybko smaczki, jednocześnie łypiąc nerwowo oczami na wszystkie strony. Ta ostatnia technika bywa pomocna w sytuacjach podbramkowych, ale zdecydowanie nie jest podstawą, na której chcesz opierać swój trening i relację ze zwierzęciem.

Niechęć do jedzenia może wynikać także z tego, że masz słabe smakołyki. Kiedy regularnie prowadziłam treningi sportowe to była sytuacja, z którą spotykałam się najczęściej. Mowa teraz o zaangażowanych psach i opiekunach, którzy wkładają w nie sporo pracy. I tak, pies owszem chciał uczestniczyć w treningu, bardzo go lubił, sprawiał mu frajdę kontakt z właścicielem, bardzo chętnie jadł karmę, ale w detalach nie było tego błysku, do którego dążyliśmy. Widać było, że pies może przyspieszyć, bo ma możliwości fizyczne, wszelkie techniki treningowe zwiększające chęć jedzenia karmy były na miejscu, ale dalej coś nie grało. Wymiana suchych kulek na mokrego kurczaczka potrafiła przeobrazić takiego ugrzecznionego pieska bez błysku w demona szybkości oferującego chętnie dynamiczne zmiany zachowań. Dobra zapłata za dobrą pracę powinna być jedną z podstawowych zasad dobrego treningu. 

To temat, przy którym w moim odczuciu wiele osób przysypia, ale wciąż w praktyce niedoceniany.

Można też na odwrót: ładować w psa najlepsze kąski za przysłowiowe nic i nie mieć efektów, ale to temat na osobną historię. Nic nie dzieje się w próżni.

Kiedy ograniczenie porcji jedzeniowych ma sens?

Przede wszystkim wtedy, kiedy Twój pies jest otyły, co prawie na pewno ma miejsce, kiedy ma nieograniczony dostęp do jedzenia np. karma dostępna/dosypywana do miski cały czas. Warto skonsultować dietę swojego zwierzęcia z dietetyczką (np. tu ), co pomoże Ci zrozumieć jak uwzględniać kalorie smakołyków w jego codziennym planie posiłków, rozważyć mniej kaloryczne porcje. Zwiększyć ilość ruchu w ciągu dnia, a szczegółowy plan treningowy ułożyć w asyście zoofizjoterapeutki.

Jeśli chodzi o trening, sprawy się komplikują. Bo to tutaj pojawia się najwięcej wątpliwości, jak wykorzystywać nagrody w treningu by nie bazować na wzmocnieniu negatywnym (unikaniu głodu). Ale zacznijmy od początku.

Deprywacja – jak ją rozumieć?

Na poziomie definicji deprywacja to, za “Słownikiem Psychologii” Reber&Reber, “utrata pewnego pożądanego obiektu lub osoby”, a w odniesieniu do ograniczenia pokarmu “termin odnosi się do procedury eksperymentalnej, w której popęd lub stan potrzeb organizmu jest kontrolowany przez zoperacjonalizowane ustalanie poziomu deprywacji”. 

Analogiczne sytuacje to głaskanie tylko wtedy, kiedy pies na to (w naszym mniemaniu) zasłuży równolegle nie pozwalając mu na swobodny kontakt z nami, używanie zabawek tylko na placu treningowym (nie są dostępne nigdzie indziej), poświęcanie uwagi psu tylko w momencie treningu. W ostatnim przypadku może być tak, że pies całe dnie spędza w kojcu, wypuszczany jest tylko do roboty. Deprywacja bazuje więc na deficycie. Celowo czegoś nie dajesz i wprowadzasz to tylko na swoich zasadach by uzyskać pożądany efekt behawioralny. Coś tu nie pyka i kłóci się z budowaniem więzi, prawda? 

Takie zwierzę ma ogromny brak społecznego kontaktu z człowiekiem. Z jednej strony wiemy, że psy świetnie radzą sobie bez towarzystwa ludzi i byłoby pewną zarozumiałością twierdzić, że jesteśmy dla nich najważniejsi. Z drugiej pies domowy w zachodnim społeczeństwie, przyzwyczajony do życia blisko człowieka, ma silną potrzebę bliskości: gdy ma możliwość zajmuje miejsce opiekuna na kanapie, stara się kłaść spać w pobliżu swojego opiekuna lub w punkcie strategicznym. Mamy wysyp problemów z rozstawaniem z ludzkim opiekunem, lęk separacyjny to jeden z najgorętszych tematów szkoleniowych, a świeżo upieczeni “rodzice” szczeniąt często są zaskoczeni tym, jak bardzo taki maluch potrzebuje być z nimi cały czas. 

No to jak jest z paleniem miski i wydawaniem racji żywieniowych podczas pracy? Gdzie kończy się relacja, a zaczyna nadmierne kontrolowanie zwierzęcia poprzez celowe ograniczanie mu dostępu do różnych zasobów? W pewnym sensie kontrolujemy przecież nasze psy przez cały czas, zarządzamy ich dniem i podejmujemy decyzje, do których się dopasowują. Czy kiedy podaję 70% dziennej porcji psu podczas treningu, palę miskę?

Życie nie jest czarno-białe i wiemy dobrze, że różne sytuacje mogą nie być w zamierzeniu spaleniem miski, a jednak pies swoją porcję jedzenia dostanie w trakcie pracy czy w ciągu dnia, podczas spacerów. Czy to powinno być zakazane? No, nie.

Właśnie ze względu na zdrowie psa (chronienie go przed otyłością) nie chcemy faszerować go toną dodatkowej karmy, a zwłaszcza z młodym psem czy psem z adopcji, możemy potrzebować dużej ilości smaków, które pomogą nam oswoić psa z różnymi sytuacjami. Jedzenie jest niezbędne w procesie socjalizacji, w procesie treningowym, a nie da się ukryć, że w miejskiej dżungli pies ma całkiem sporo umiejętności do opanowania i sytuacji do przeprocesowania, aby funkcjonować w zurbanizowanym środowisku, w gąszczu ludzi i innych zwierząt, bez większych problemów. Dlatego często na takie spacery wędruje z nami sucha karma i dodatkowe, mega atrakcyjne smakołyki, które wręcz oczekujemy, że zostaną przez naszego psa przyjęte z entuzjazmem.

Obserwacja i znajomość swojego psa (lub psów swoich klientów) pomoże mądrze używać jedzenia. Warto zacząć od obserwacji, jakie zachowania są standardowe dla naszego psa, w momencie kiedy dostaje regularnie pokarm? Jaka jest różnica, kiedy jedna część tego pokarmu wędruje do saszetki treningowej? Czy to ekscytacja trwająca krótko, po której pies przechodzi do normalnych aktywności czy amok, z którego trudno psa wyrwać? W jaki sposób przyjmuje smakołyki, czy zjada je szybko, próbując wyrwać razem z palcami czy jest to jego standardowy entuzjazm? Podsumowując, trzeba przyjrzeć się indywidualnemu przypadkowi i ocenić czy i jaki duży dyskomfort przeżywa w związku z brakiem jedzenia. I zadać sobie pytanie, czy opierasz się na tym, żeby pies odczuwał dyskomfort i co robisz, jeśli zauważysz, że Twój pies komfortowo się nie czuje?

Co wydaje się ważne, to że za deprywacją podążąją intencje. Jeśli moją motywacją do klatkowania szczeniaka jest to by nie zrobił sobie krzywdy, a po powrocie do domu zabieram go na spacer, robię rozgrzewkę, organizuję trening, wciąż wykorzystuję sytuację ograniczenia, ale niezależnie od użycia klatki i niezależnie od tego co zrobi lub czego nie zrobi mój pies, otrzyma jedzenie, w ciągu reszty dnia spędzi czas przy mnie, będziemy się bawić i ćwiczyć, nie jest to ograniczanie warunkowe.

Przykłady z praktyki: dlaczego warto obserwować psa?

Moja Holly (5 miesięcy) jest żywym srebrem i takim typem, który podczas treningu nie odmówi Ci współpracy, gdy popełniasz błędy. Kiedy zdarzy mi się działać za wolno, pomylić, szczeka na mnie albo zaczyna się frustrować i aktywnie przebierać łapkami w miejscu. To efekt wygaszania (źle ułożona sesja treningowa, pies stara się oferować jakiekolwiek zachowanie, które wcześniej produkowało smakołyki i upomina się głośno i słusznie o należną wypłatę). Kiedy więc wzięłam ją na trening (wiemy, że uwielbia ćwiczyć), miałam z tyłu głowy, że ostatnio jadła rano, a była godzina 17:00 (mogła być głodna) i po dwóch powtórkach ćwiczenia, które należy do kategorii “raczej łatwe” (nic obciążającego) oblizała się i odeszła ode mnie pokazując na stół, na którym leżała micha z suchą karmą, nie zastanawiałam się nawet tylko od razu rozsypałam jej to jedzenie by spokojnie je zjadła. Kiedy zaspokoiła swoją potrzebę, mogłyśmy wrócić do treningu i wcale nie myślała już o jedzeniu, nawet gdy było ono dostępne.

Jak trenować?

Jeśli idziesz na trening przed śniadaniem psa, możesz tuż przed ćwiczeniami dać mu małą porcję by nie zaczynał głodny. Nawet jeśli nie wykorzystacie całej porcji przed i w trakcie treningu, Twój pies wciąż otrzyma jedzenie.

Przy pracy z psami z poważnymi problemami behawioralnymi, można wykorzystać całe porcje w treningu, nie bazując na deprywacji, ale wydając je w odpowiedni sposób. Pamiętając o tym, że miarą tego jak dobrze idzie trening jest nerwowość psa przy jedzeniu.

Ważne pytanie, jakie trzeba sobie zadać, to co jeżeli większość porcji dostępna jest wyłącznie w treningu? Czy pies nie ma do niego dostępu poza kontekstem treningowym, w jaki sposób dajesz mu wybór wzięcia udziału w sesji?

Informacją zwrotną na temat stanu emocjonalnego zwierzęcia, jest jego zachowanie: pamiętaj, że każde ma znaczenie!

W tym kontekście, pierwsze co powinno rzucić Ci się w oczy to sposób podejmowania smakołyków z dłoni. Zmotywowany pies chętnie je, ale nie jest to nerwowe wyrywanie jedzenia z dłoni. Jeśli je bardzo szybko, jakby chciał Cię uszczypnąć w dłoń, uderza zębami o rękę i jednocześnie jego ciało jest dość sztywne – napięte, nie mamy do czynienia z psem zmotywowanym, ale z psem mocno zdenerwowanym. Oczywiście, w tym punkcie nadal zrobi wiele aby to jedzenie dostać, ale czy o to chodzi?

I tutaj nie unikniemy personalizacji (czy raczej piesonalizacji) tych zaleceń, bo niektóre psy w miarę nasycenia, są coraz mniej entuzjastyczne, a niektóre wydają się być studnią bez dna. Tu pojawia się pytanie o długość treningu, w przypadku tych pierwszych warto po prostu skrócić czas pracy lub używać wyjątkowo atrakcyjnego jedzenia – specjalnych smakołyków. W przypadku drugich deprywacja tworzy potwora, więc tym bardziej warto dbać o regularne dowożenie im nie tylko posiłków, ale też różnych bonusów.

Jak rozwiązuję to u siebie?

Z reguły staram się by moje psy dostawały jeden posiłek w misce (jeśli to barf, jeśli dodaję suplementy do karmy, a czasem rozsypany na trawie). Resztę jedzenia dostają podczas treningów i spacerów i dziennie schodzi nam tego naprawdę sporo. Treningi w domu działają wspaniale na suchą karmę, więc nawet gdy nie mam czasu na wyjścia na plac to robię krótkie sesje w domu. Jeśli koło 18-19:00 wiem, że nie zrobię już treningu, dostają kolejny posiłek. Szczenięta jedzą 3-5 porcji dziennie, w zależności od tego jak układa się nasza aktywność. Im są starsze, tym porcji jest mniej. Unikam karmienia psów raz dziennie, dwie porcje to minimum, poza tym dostają bonusy: topple i kongi z mokrą karmą, gryzaki.

I tak samo, jak obawiam się karmić psy raz dziennie, obawiam się wydawania jedzenia wyłącznie podczas aktywności, jeśli nie jest to konkretny przypadek psa, u którego nie ma możliwości działania inaczej. 

Wiemy już trochę o tym jak to jest z jedzeniem w treningu, no to przejdźmy do minusów ograniczania jedzenia psu wyłącznie do sesji. 

Jedna z nich jest dość intuicyjna, to brak możliwości zjedzenia posiłku w spokoju. Druga, zależna od tego, jak organizujesz karmienie psa: odbieranie mu możliwości udziału w sytuacji, która buduje relacje.

Tych powodów jest trochę, podam najważniejsze:

  • chcemy aby pies miał motywację DO jedzenia i DO treningu, nie motywację OD uniknięcia dalszej głodówki
  • w trakcie treningu ważne by pies myślał o zadaniach; jeśli jest naprawdę głodny będzie Ci to trudno uzyskać – głodówka długoterminowo powoduje obniżenie poziomu cukru we krwi, co z kolei może negatywnie wpłynąć na koncentrację zwierzęcia
  • emocje powtarzające się w danym kontekście z tym kontekstem się kojarzą; czyli jeśli psa skręca z głodu, ten element frustracji z powodu niedostępnego jedzenia zaczyna być wpisany w sytuację treningową
  • możesz być gorszym trenerem, robić niechlujne, nieprzemyślane sesje, bo zwierzę stanie na rzęsach, żeby dostać żarcie; takiego lenistwa nie popieramy
  • jeśli robisz to, żeby poradzić sobie z trudnymi dla psa bodźcami, nie rozwiąże to problemu; zamiast deprywacji potrzebujesz wiedzy jak wspierać psa, konkretnych strategii, które pozwolą mu radzić sobie z trudnymi sytuacjami i przemyślanej pracy dostosowanej do możliwości Twojego psa na danym etapie życia (inaczej ma się sprawa ze szczeniakiem, z psim podrostkiem, a inaczej z kilkuletnim psem) oraz TAK, nauki niełatwej sztuki nagradzania
  • bo to żywe stworzenie i nie zasługuje na to, żeby w swoim życiu non stop zapie*dalać za suche kulki #musiałam

Dla BALANSU, podsumujmy plusy wydawania jedzenia podczas treningu/spacerów/ze specjalnych zabawek/pudełek i innych, wymagających działania akcesoriów:

  • ośmielanie, otwieranie psa na działanie
  • rozwijanie relacji i komunikacji przez współpracę
  • działanie przeciwko nudzie
  • utrzymywanie psa w lepszej kondycji mentalnej i fizycznej – dostaje swoje łamigłówki do rozwiązania i jest mobilizowany do ruchu
  • budowanie pewności siebie, sprawczości (jak zrobię X, udaje mi się Y)
  • utrzymywanie prawidłowej wagi psa
  • prawidłowe rozwijanie motywacji do nagród
  • większe szanse na prawidłowo przeprowadzoną socjalizację niż w przypadku, gdy nie używamy smakołyków (nie wystarczy oswojenie, ważne są pozytywne skojarzenia z bodźcami)
  • w przypadku szczeniąt i psów niewielkich rozmiarów, o mniejszej pojemności żołądka, jest to szansa by również otrzymywały regularny trening

A żeby nie pominąć wątków innych niż trening z udziałem człowieka, chciałabym jeszcze nawiązać do zabawek, z których jedzenie trzeba wydobywać – czyli jakby nie patrzeć, działać, aby trafiło do psiej paszczy!

Czy karmienie psa wyłącznie z zabawek typu Kong, Toppl jest paleniem miski?

Najczęściej sięgając po zabawki, z których zwierzę może wydobywać jedzenie mówimy o wzbogacaniu środowiska zwierząt. To sexy temat w ogrodach zoologicznych i wszelkich miejscach, w których zwierzęta żyją w nienaturalnych warunkach, a chcemy wprawić je w ruch, zachęcić do eksploracji i naturalnych dla gatunku zachowań. 

W przypadku psów, sytuacja może wyglądać różnie. Pies sportowy, będący w regularnym treningu, mający sporo spacerów, zadań, które rozwiązuje, nie musi potrzebować dodatkowej stymulacji. Okazjonalny toppl czy gryzak mogą być dla niego miłym bonusem, bez którego się obejdzie. Jeżeli nie otrzymuje konga w wersji zamrożonej i zablokowanej szyfrem, którego otwarcie wymaga kilku godzin, a nie je już dobę, sytuacja wydaje się być wzbogaceniem, nie deprywacją. 

Kiedy mowa o zwierzęciu chorym, podczas rekonwalscencji lub z jakiegokolwiek powodu mającym mocno ograniczony ruch, brak treningów i aktywności, tego typu formy aktywności mogą być jedyną deską ratunku. Warto obserwować swoje zwierzę, w jaki sposób je, czy zabawka sprawia mu przyjemność czy frustruje, czy nie może sobie z nią poradzić? I reagować.

W opozycji do zabawek, w trakcie treningu owszem, pies też zdobywa jedzenie, ale dostaje dodatkowy bagaż w postaci oczekiwań do precyzyjnych i nienaturalnych zachowań, w których jedyną szansą na zdobycie jedzenia jest poprawne wykonanie zadania. Wylizywanie zamrożonego mięcha z prostego w obsłudze Toppla wydaje się tu być dość jaskrawym kontrastem. 

Na koniec, warto postawić sobie pytanie, jakim trenerem chcę być? Jeżeli nie umiesz sprawić, że trening jest dla psa wartościowy sam w sobie, że jest dla niego przyjemnością, a Wasza komunikacja leży i kwiczy (odpowiedzialność za nią ponosi ludzka część teamu) gwarantuję Ci, że deprywacja nie rozwiąże tego problemu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Odbierz bezpłatny kurs mailowy i tajną ofertę na najlepsze materiały szczenięce!

POZNAJ DOGFLIX – Pobierz Bezpłatne Materiały

klub online dla opiekunów psów

Magda Śliwerska

magdalena śliwerska i proper

Cześć, jestem Magda i odpowiadam za całe to zamieszanie. Od 2009r. uczę jak osiągnąć balans z psem w życiu i w treningu sportowym. Popularyzuję wiedzę o psychologii zwierząt, pokazuję jak wcielać w życie najświeższe nowinki o uczeniu się psów i ludzi, a moje obszary działania to planowanie treningów (wybór, motywacja, kontrola, płynne sesje treningowe), sport z psem (FCI obedience) i wszystko co związane ze zmianą zachowania Twojego psa. Z Balans.dog wychowasz szczeniaka, przeżyjesz z psim nastolatkiem i nauczysz się ćwiczyć wystarczająco dobrze, bez spiny i w oparciu o najnowszą wiedzę.

Więcej o mnie znajdziesz tu.

Napisz do mnie!

KONTAKT@BALANS.DOG