W co warto zainwestować, a na co szkoda pieniędzy, kiedy planujesz adoptować psa/wprowadzić do domu szczeniaka? Jakie akcesoria są niezbędne, a które to fanaberia?
Zdecydowałam się na ten wpis, żeby móc odesłać Cię, Czytelniku, w jedno miejsce, które rozwiąże Twoje wątpliwości.
Zacznijmy od złej informacji: taką obiektywną listę jest ciężko stworzyć.
Z tego względu, że *naprawdę* można żyć z psem bawiąc się z nim zabawkami hand-made lub z drugiej ręki. Zamiast wydawać na miskę, możesz na psią półkę oddelegować talerze. Zamiast zabawek stymulujących, zawijać smaczki w zużyty papier, dawać rolkom od papieru toaletowego nowe życie i generalnie, nie wkręcać się w konsumpcjonizm. Dobra relacja z psem to nie miliony wydane w najnowsze gadżety i z pewnością nie kong.
Ale jeśli masz na to zasoby, chcesz kupić dla swojego psa różne gadżety, zapraszam Cię do lektury mojej listy. Jest ona subiektywna, jednak nie zawiera ani jednej rzeczy, z której nie korzystam. Podobnie działa Balans.dogowy sklep: lądują w nim te akcesoria i przysmaki, z których sama korzystam, które są wysokiej jakości, które nam się sprawdzają i przy których nie mam poczucia wyrzucenia kasy w błoto.
Nie traktuj proszę tej listy jako MUST HAVE. Już ustaliłyśmy, że nie ma tu obowiązkowych pozycji (no, może trzy). Traktuj jako inspirację tego co może Ci się przydać, a jednocześnie jest jakościowym gadżetem lub przysmakiem o zdrowym składzie.
Lekarz weterynarii
Najważniejszy wydatek, który warto umieścić na swojej liście.
Nie oszczędzaj na lekarzu weterynarii. Wybierz osobę o dobrym podejściu do zwierząt i opiekunów (nie chcesz słyszeć od kogoś, kto czuwa nad zdrowiem Twojego psa, że histeryzujesz, gdy widzisz, że Twój pies słania się na łapach), która przykłada się do przeprowadzenia badań i zależy jej na tym, żeby wszystko rzetelnie sprawdzić.
Jednym z pierwszych kosztów poza samymi wizytami i szczepieniami powinna być ochrona przeciwkleszczowa. My z Poppy zaczęłyśmy od Simparici, potem przechodzimy na Bravecto, które od lat dostają wszystkie moje psy. Piszę i mówię o tym wszędzie, ponieważ kleszcze kills, a wciąż różne mity trzymają się jakże skutecznych tabletek.
Dietetyk
Żywienie to busz, a żeby przez niego przebrnąć trzeba przyswoić ogrom nowych informacji. Jeśli chcesz zaangażować się w to na 100%, kochasz wyliczenia, kalkulacje, świetnie. Gorzej, gdy nie masz czasu doktoryzować się w temacie żywienia swojego psa, chcesz jedynie dobrze go karmić. I tutaj z pomocą przychodzi dietetyk. Możesz skorzystać z konsultacji indywidualnej lub zainwestować w proste narzędzia edukacyjne, które pomogą Ci skupić się na tym co ważne, bez przetrząsania zakamarków internetu, rwąc włosy z głowy kto ma rację i jaką drogę wybrać.
- kurs online: Składy karm komercyjnych, jak je rozumieć?
- ebook: Wprowadzenie diety barf
- jeśli nie wiesz co wybrać, lub chcesz trochę zaoszczędzić mając dostęp do obu źródeł wiedzy, wybierz pakiet: kurs i ebook
Kurs o składach karm uczy jak odsiewać ziarno od plew i nie dać się nabrać na tricki producentów karmy.
Ebook to kilkunasto stronicowa instrukcja obsługi surowego mięsa. Jak przestawić psa na surową dietę, jak wprowadzić mu kolejne rodzaje mięsa, jakie suplementy są niezbędne. Jak zrobić suplocuksy. Do tego dostajesz piękne karty pracy, dzięki którym nie musisz biegać w panice i zaglądać do pliku: czy to na pewno tak? Bo najważniejsze informacje druykujesz, wypełniasz, przyczepiasz magnesem do lodówki i spokojnie działasz.
Ta książeczka jest tak prosta, że przy jej wsparciu przeprowadziłam na barf najpierw swojego szczeniaka, a potem kolejne dwa dorosłe psy. I zamierzam przerzucić na taką dietę wszystkie, jednak czeka mnie jeszcze wybór odpowiedniej zamrażarki (moich psów jest 7, więc nie ma szans abyśmy zmieścili się w kuchni, w naszej lodówce).
Zarówno kurs jak i ebook poszerzone są o grupy wsparcia na fejsbuku, więc jeśli zabraknie Ci jakichś informacji, możesz dopytać na forum naszą dietetyczkę. Sama robię tak, że gdy mam jakąś wątpliwość lub nie chce mi się czegoś robić (np. wyliczać ilości wapnia dla szczeniaka) to umawiam się na konsultację. Nasza dietetyczka zbiera ode mnie potrzebne dane, wyciąga kalkulator, a potem robi aktualizacje. Ja zapisuję co i jak i mam problem z głowy.
Zabawki do wydobywania jedzenia
Skoro już jesteśmy przy jedzeniu, przejdźmy do zabawek, jedzenio-puzzli.
To kategoria: droższe, ale bardzo bardzo warto. Kong lub mój ukochany Toppl od marki Westpaw, to takie kieszonki na jedzenie z trwałej gumy, które można nafaszerować mokrą karmą, ugotowanym mięchem, dopchać żwaczem wołowym lub penisem wołowym i zamrozić. To wielka atrakcja dla psa, a jednocześnie spore ułatwienie życia, kiedy potrzebujesz wygospodarować dla siebie chwilę czasu. Lizanie, gryzienie, sprawdza się świetnie tam, gdzie chcesz by pies wyluzował; dodatkowo są to zachowania naturalne dla psa i gdy mu ich nie zapewniasz, najprawdopodobniej masz dziury w kablach, butach i wszystkim tym, co nieopatrznie trafiło do psiej paszczy. Zdobywając jedzenie pies robi to do czego jest stworzony, więc zaspokajasz jego potrzeby, może rosnąć jego motywacja do działania w celu zdobycia pokarmu (przydatna rzecz w treningu), przekierowujesz jego uwagę na coś co może gryźć.
W Kongu, czyli takim bałwanku, jedzenie jest bardziej ukryte, więc trudniej je wydobyć – dlatego lepiej sprawdza się przy psach doświadczonych, starszych. Ale warto ocenić tu możliwości swojego szczeniaka, bo są takie, na których trudności nie zrobią żadnego wrażenia, ale i te, dla których zabawka, przy której trzeba naprawdę się wysilić by jedzonko wypadło, będzie frustrującym doświadczeniem. Ja takie zabawki kupuję co jakiś czas, podmieniam, obserwuję co moje psy na to, ale generalnie poza początkowym etapem wprowadzania, gdzie pies uczył się jak dotrzeć do jedzonka (w przypadku Konga, Toppl takich problemów nie generuje), nie zauważyłam żadnych minusów korzystania z zabawek.
Na pewno jeśli wybierasz dla szczeniaka Kong to warto kupić ten w wersji puppy lub senior – jest miękki i łatwiej go dziamgać. No chyba, że masz maliniaka 😉
Toppl dla psów w przedziale wagowym 9kg – 25kg sprawdza mi się w obu rozmiarach. I w ogóle fajnie kupić dwa, bo można je ze sobą skręcić, jak puzzle i zamrozić, co gwarantuje jeszcze dłuższą imprezę.
Gryzaki
Wspomniałam już o penisach wołowych czy żwaczach, ale w suszonych gryzakach można wybierać i przebierać! Mają różną fakturę, twardość, a więc niektóre z nich wystarczą na dłuuugo, a niektóre będą szybką, pyszną przekąską. Po gryzakach często zdarzają się rewolucje żoładkowe, dlatego bardzo dbam o to skąd pochodzą nasze przysmaki – nie kupuję ich z podejrzanych źródeł.
Moje psy lubią suszone uszy wołowe i penisy wołowe (te starczają na dłużej), hitem były też wołowe jądra – one i żwacze są delikatniejsze, więc łatwiej poradzić sobie z nimi gdy jest się szczeniakiem z paszczą pełną mlecznych zębów, jednak w zamian nastaw się na kosmiczny smród w domu.
Od długiego czasu jestem zachwycona kośćmi do żucia: takie jak marki Syta Micha, które mają różne smaki, a zjedzenie ich trwa dłużej. Mogą więc z powodzeniem zastąpić zwykły, suszony gryzak.
Poniżej 16 tygodnia i dla delikatnych pyszczków, mogą sprawdzić się gryzaki przeznaczone dla szczeniąt i seniorów. Są łatwiejsze w obsłudze, ale wciąż starczą na długo. Zdecydowałyśmy się wprowadzić je do naszego sklepu.
Uważaj: Na rynku jest wiele kiepskich, naszpikowanych toksycznymi składnikami, prasowanych kości i innych, dziwnych wynalazków. Nie daj się na nie nabrać.
Warto wybierać gryzaki sprawdzonej marki, która podaje skład na opakowaniu i wybiera do stworzenia przysmaków te składniki, po których Twój pies nie będzie świecił na zielono w nocy.
Smakołyki
Nie wiem skąd wzięło się przeświadczenie o tym, że nagradzanie suchą karmą swojego psa powinno być wystarczające, ale fakt, że odkąd zaczęłam swoją przygodę z psami, nadal ma się dobrze. Zdradzam sekret: nie jest wielką finezją nauczenie psa, że sucha wypłata jest ok (każdy może to zrobić, nawet ja).
Jeśli nauczymy się robić z suchymi kulkami fajne rzeczy: ruszać, rzucać, chować. Jeśli nasze sesje treningowe są ułożone w angażujący sposób i sam trening jest na tyle fajny, by pies chciał brać w nim udział. Jeśli pies nie jest przejedzony, przekarmiony, karma może się sprawdzić.
Generalnie jak najbardziej można jej używać w różnym kontekście, ale rezygowanie z przysmaków, na punkcie których Twój pies ma fioła, gdy tylko poczuje ich zapach to trochę tak jakby w imię ideologii przestać się z psem bawić. To tylko przekonanie, w dodatku trochę archaiczne 😉
Warto wybierać dla psa smaczki, na punkcie których ma fioła, warto je mieszać, by zawartość saszetki była bardziej różnorodna. Warto lepiej płacić psu za trudniejsze zadania i warto mieć świetne nagrody w bardzo trudnych sytuacjach. O nagrodzie pokarmowej można godzinami, za jakiś czas zaproszę Cię na mój kurs online, a dzisiaj polecam smakołyki, z których sama korzystam:
- Capsy
- Truflove
- Inne przysmaki, takie jak te ze szpinakiem i malinami czy Fiszki
Jako wsparcie. Bo najbardziej budżetowe i świetnie sprawdzające się jest po prostu ugotowane/suszone w domu mięcho. Kurczak, indyk, wołowina pokrojona na małe kawałki. Mniam.
Te smaczki mają różną fakturę, wielkość i smaki. Można je ze sobą mieszać lub wybierać smaczki odpowiednio do zadań, których planujesz uczyć. Capsy są trochę większe, ale cienkie, chrupkie i można je łamać na mniejsze kawałki. Moje psy mają na ich punkcie totalnego świra. Podobny entuzjazm budzą w nich Truflove: to smaczki w takich długich, wilgotnych blokach zamkniętych w szczelnym pojemniku. Można je łatwo podzielić w palcach na mniejsze kawałki lub pociąć nożem. Mają intensywny zapach.
Trenerki to niewielkie, dość chrupkie nagródki, można wybierać i przebierać w smakach. Podobne są Fiszki, zgodnie z nazwą, w składzie mają rybę.
Genialnym, wydajnym i super wygodnym rozwiązaniem są też pasty, takie jak Rogy. Opakowanie można zgiąć i mieści się w kieszeni, jest to też higieniczna forma nagradzania psa. Odkręcasz tubkę i lekko ją naciskasz, choć niektóre moje psy (nie wskazując palcem), próbują od razu wyssać całość 😀 Uwaga: mamy w sklepie nowe smaki: poza orzechem jest też banan i kokos. No i oczywiście, darmową przesyłkę od koszyka za 250zł.
Szelki
Kiedy przywiozłam Poppy okazało się, że moje zapasy szelek zostały już dawno rozdane i żyją gdzieś tam, w drugim lub trzecim obiegu. Szelki po Kirze ciężko było zmniejszyć, więc zdecydowałam się kupić coś taniego na chwilę. Moje Dziewczyny doradziły mi Amiplay. Wybrałam Guardy, kosztowały około 40zł. Dostałam jedną opinię użytkowniczki szelek, że jej pies z nich wypadł – nie wiem, czy to na pewno był ten sam model i czy dobrze dobrała rozmiar? U mnie sprawdziły się bez zarzutów i nie płakałam nad paragonem.
Przy okazji szelek zawsze dostaję sto pytań o to co wybrać: szelki czy obrożę? To trochę dylemat z serii: jajko czy kura? Czarny czy różowy? Ja czuję się bezpiecznie ze szczeniakiem w szelkach przy ulicy i w takich miejscach, gdzie gwałtowna reakcja mogłaby łatwo doprowadzić do nieszczęścia. Po prostu łatwiej złapać papeta.
Na co dzień wolę obroże, a najlepiej psa saute, ale wiadomo, poza własnym domem taka opcja nie wchodzi w grę, za duże ryzyko.
W przyszłości, gdy pies dorośnie, warto zainwestować w jakościowe szelki. Ja używam: ZeroDC, Hurtta i WildWoof. ZeroDC mam od 11 lat, a ostatnio kupiłam model short dla koni pociągowych, z którego ciężko wypaść i jestem z niego zadowolona. Hurtta z kolei wypuściła fajną, odblaskową serię z dużymi, mocnymi klamrami. Świetnie leżą na moich psach.
Smycze
Tu z radością mogę polecić to czego używam i co sprzedajemy w Balansowym sklepiku. Moje ulubione to bezpieczne smyczo-linki. Ukochane, bo lekkie, bo nie wyobrażam sobie już zwykłego karabińczyka, bo łatwo je wyczyścić i umyć i cały czas wyglądają jak nowe.
Możesz wybrać długość stosowną do Waszych potrzeb, a najlepiej kilka na różne okazje.
Choć 3 metry to minimum by psu było wygodnie i by miał szansę nie ciągnąć: tak, szansę! Nieodpowiednia smycz: za krótka, po prostu powoduje ciągnięcie i tak oto nieświadomie wychowujesz konia pociągowego. W niektórych okolicznościach lepiej sprawdzą się krótkie smycze, dlatego nasze Balansowe bezpieczne smyczo-linki, kupisz w wersjach od 1,5 do 10m +. Wybierając, patrz nie tylko na komfort psa, ale też na siebie. Ja np. tak już mam, że wolę krótsze wersje. Takie 3-5m to dla mnie max. Z linek korzystam rzadko, za to nie mam problemu z zainwestowaniem codziennie czasu w naukę przywołania, dzięki któremu mogę swojemu psu dać tyle swobody ile potrzebuje w dostosowanych do jego aktualnych umiejętności miejscach.
Jeśli chodzi o kolory, właśnie doszły do nas nowe i poza dziką pomarańczą, bladym różem, kosmicznym granatem i czernią mamy też khaki i wino. Możesz wybrać smycz jednokolorową albo połączenie: np. khaki i blady róż. Albo cukierowy blady róż z winem…Jeśli nie ma ich jeszcze na liście w sklepie to po prostu dodaj komentarz do zamówienia, ogarniemy.
Legowiska
Tutaj za dużych zakupów nie będzie. Wiadomo, że pierwsze i najważniejsze posłanie to Twoje łóżko. Potem kanapa. Może fotel. Przy okazji krótkich drzemek miejsce pomiędzy pokojem, w którym spędzasz czas, a drzwiami wyjściowymi, bo Fear Of Missing Out dotyczy też psów.
Ale jeśli chcesz kupić jakieś posłanie dla swojego psa, warto zwrócić uwagę na:
- legowiska typu ponton, takie, do których można zanurkować, a głowę oprzeć na wygodnym, miękkim brzegu
- maty – łatwe do prania i podrzucenia na podłogę tym psom, które preferują twarde miejsca; pontony nie są dla nich
- grube materace, których wierzchnią warstwę można łatwo wyprać, najlepiej gdy jest ona nieprzemakalna. Ja mam od jakiegoś czasu posłanie Zee Dog, nie spełnia funkcji nieprzemakalności, mokre psy po prostu nie mają na nie wstępu.
Zabawki
Czym najlepiej bawić się z bestią, która wszystko gryzie?
W pierwszej kolejności, polecam Ci mięciutkie szarpaczki. U nas w sklepie znajdziesz takie, wykonane bardzo starannie, w dwóch wersjach:
Szarpak z futerkiem nie tylko skutecznie osładza szczenięctwo stwarzając dobrze klikające się pozory brokatowego, beztroskiego czasu na etapie, kiedy puszysty szczeniaczek jest tak naprawdę krzyżówką kasownika z piranią, a na myśl o jego mlecznych zębach przeszywają Cię dreszcze. On po prostu świetnie nadaje się do wspólnych zabaw na tym etapie życia, jest wystarczająco miękki dla rosnących zębów, dzięki czemu nie powinien zniechęcić psa do zabawy.
A jednocześnie jest trwale wykonany.
Piłki – tu wiele zależy od rozmiaru psa; polecamy Likery, niedługo pokażę jak z nich korzystamy.
No i na koniec wisienka na torcie, to co edukatorkę kręci najbardziej.
Edukacja
To co jest Ci potrzebne na pierwszym miejscu, kiedy masz szczeniaka to wspierające otoczenie. Za to w większości przypadków nie zapłacisz kartą, a skutkiem ubocznym braku transakcji, mogą być przyjaźnie nawiązane na lata. Kto jest Wam potrzebny?
- znajomi ze spokojnymi psami, zachowującymi się pewnie psami lub psami pod kontrolą; NIE wybiegi i nie wyjścia z tłumem kłębiących się psów.
- spacery równoległe – max 3 psy, nie więcej, chyba że dołączasz do grupy prowadzonej przez doświadczoną trenerkę i wie ona jak pokierować przebiegiem zajęć
- przedszkole, w którym nie ma “zabaw szczeniaków”, najczęściej będących gnębieniem, za to jest nauka odpoczywania między wejściami (resetowania) i króciutkie, max 5 minutowe sesje. TAK, JA TEŻ JADĘ NA TRENING ZE SZCZENIAKIEM, DOJEŻDŻAJĄC 45 MINUT i ROBIĄC PRZEZ GODZINĘ DWA WEJŚCIA PO KILKA MINUT. TAK, BARDZO WARTO.
- przedszkole sportowe lub jakaś wersja zajęć kreatywnych: sztuczki, podstawy jakiegokolwiek sportu; będziecie się dobrze bawić, Twój pies przekona się jak fajna jest współpraca z Tobą
- a jak już chcesz płacić kartą – to Dogflix! Nie zastąpi spotkań socjalizacyjnych, spacerów równoległych, indywidualnego podejścia, jakim obdarzy Cię dobra trenerka/behawiorystka. ALE znacząco uzupełni, poszerzy wiedzę i da Ci mnóstwo praktycznych zadań, które możesz wcielać w życie już teraz. W Dogflixie znajdziesz wszystko od ćwiczeń fitnessowych przez zabawy węchowe, medyczny trening kooperacyjny, który przyzwyczai Twojego psa do zabiegów takich jak obcinanie pazurów. Kurs przywołania (kilkadziesiąt mini lekcji), lekcje komunikacji. To największa taka jakościowa baza wiedzy jaka istnieje w internecie i z pewnością się nie zawiedziesz 🙂 Mamy uczestników, którzy korzystali z innych kursów i obawiali się, że znów wyrzucą pieniądze w błoto, a już pierwsze lekcje pozwoliły im znaleźć dotychczas robione błędy i wprowadzić prawidłowe elementy tak by lepiej rozumieć się ze swoim psem i mieć nad nim więcej kontroli w trudnym środowisku miasta. Do Dogflixa zapraszam już na etapie przygotowań na psa: mamy mnóstwo takich osób na pokładzie, które zaczęły się uczyć czekając na swojego wymarzonego zwierzaka i dzięki temu odbierając go miały łatwiej 🙂
26 lutego 2023 @ 20:43
Fajny artyku tylko powinno byc jeszcze aby unikac taniego importu, ludzie nie zdaja sobie sprawy iz szkodza wlasnym psom