Dog Bite Prevention Week to coroczna akcja edukacyjna, podczas której lekarze weterynarii oraz różnej maści osoby parające się pracą z psami uświadamiają, nagłaśniają, promują, uwrażliwiają nasz gatunek na to jak zachowywać się, aby nie zostać pogryzionym przez psa. Podczas tegorocznego panelu odbyła się seria webinarów organizowana przez Good Dog In A Box. Niektóre z chęcią obejrzałam, tym bardziej, że w ramach tego wyjątkowego święta prób zrozumienia drugiej istoty, były dostępne bez opłat ;-). No i trafiłam na ciekawostkę, która bardzo mnie ucieszyła, dała do myślenia i postanowiłam od razu posłać ją dalej w świat, bo myślę, że bardzo skutecznie porządkuje wiedzę i świadomość na temat pogryzień.
Otóż w ramach jednego z webinarów, Stacey Greer udostępniła darmową grafikę edukacyjną skierowaną do rodziców małych dzieci i ilustrującą jakie zachowania przy psach należą do bezpiecznych, a jakie nie. Na grafice wymieniła rodzaj rodzicielskiego nadzorowania relacji dziecko – pies, które podzieliła na pięć typów. Tak, istnieje pięć typów superwizji, które dodatkowo oceniła ilością gwiazdek, od zera do pięciu punktów, pod względem skutecznego zapobiegania pogryzieniom. Ten podział pozwala lepiej zrozumieć jak nasze zachowanie, kiedy dzielimy życie z dzieckiem i z psem, może chronić lub wręcz przeciwnie, narażać malucha na pogryzienia. Jakie to typy?
- Nieobecny. To pierwszy typ. To rodzic, który zostawia dziecko śpiące w łóżeczku w towarzystwie psa, a sam wychodzi z pokoju. Albo zostawia dziecko gdzieś w okolicach podłogi na wysokości psiej paszczęki, sam natomiast ucina sobie krótką drzemkę.
- Pasywny. To ten rodzic, który znajduje się w jednym pomieszczeniu z dzieckiem i z psem, ale myślami jest gdzie indziej. Odpisuje na smsa, odbiera maile, czyta mojego bloga…;-)
Aby relacja między dzieckiem i psem kształtowała się prawidłowo, trzeba się w nią zaangażować, być obecnym i uważnym, obecność fizyczna nie wystarczy. To kosztuje pewien wysiłek, ale absolutnie jest go warte. Dzieci nie rodzą się złe ani niesamowicie empatyczne. Za to codziennie uczą się naszych reakcji na zwierzęta i…powtarzają nasze zachowania. Bardzo chętnie będą podążać za tym co im zaproponujemy, jeśli nasze propozycje są ciekawe.
- Reaktywny. To rodzic, który reaguje, kiedy już zaczyna być niefajnie. Raczkujące niemowlę zbliża się do sztywnego z nerwów psa. Pies wskakuje na dziecko.
Takie interakcje kończą się zakazem, przerwaniem zachowania: „nie”, „przestań”. Niedobrze jest być reaktywnym rodzicem cały czas, bo nie kształtuje to dobrych nawyków, niczego nie uczy, nie rozwija relacji dziecko – pies. Natomiast ręka do góry, kto z Was ma dziecko i psa lub jakieś inne zwierzątko i nigdy nie bywa reaktywny ?
Moja ręka jest w dole. Cześć, nazywam się Magda, mam pięć psów, dwa koty, jednego dwulatka i dążę do tego by być reaktywna najrzadziej jak się da. W tym celu najczęściej jestem czwórką i piątką czyli:
- Proaktywny. To typ, który planuje i przygotowuje bezpieczną interakcję. Oddziela dziecko bawiące się na ziemi od psa specjalną bramką i dzięki temu ma chwilę na przeczytanie książki. Dba o fizyczne bariery, których pies ani dziecko nie są w stanie samodzielnie pokonać. W ten sposób wszyscy mogą w pełni komfortowo być razem, blisko siebie, ale zachowując swoją bezpieczną przestrzeń.
Ten punkt i zadbanie o przestrzeń psa, która jest strefą wolną od rączek małego homo sapiens, jak i na odwrót, danie dziecku miejsca, w którym pies nie będzie go niepokoił (np. Nie będzie podkradał jego zabawek) jest bardzo ważny. Pomaga współegzystować na codzień, zwłaszcza, gdy nie mamy czasu na najważniejszy punkt piąty.
- Aktywny. To typ, który jest w pełni świadomy i aktywnie uczestniczy w kontaktach pomiędzy zwierzątkiem człowiek i zwierzęciem pies, a inicjuje je w sposób, który pomaga obu stronom wyciągnąć z takiej interakcji jak najwięcej. Taki rodzic edukuje obie strony. Nie ukrywam, że to typ, który kręci mnie najbardziej!
Od pierwszych wspólnych dni cały czas wymyślam dla swoich psów gry i zabawy, utkane na kanwie obediencowych ćwiczeń, które sprawiają, że i pies i dziecko fajnie się bawią i lubią wzajemne interakcje, a przy okazji uczą odpowiedniego podejścia do drugiej strony smyczy! Kiedy uczę psa spokojnego dotykania nosem stopy dziecka, maluch zaśmiewa się do rozpuku. Kiedy popiskujący noworodek niepokoił mojego border collie, to gry pomagały nam powoli zwiększać bezpieczną przestrzeń między psem i dzieckiem. I co najważniejsze, ponieważ emocje to mój konik, te gry pomagają uspokoić psa, nie budują oczekiwań i nadmiernego pobudzenia, które mogłoby prowadzić do problemów.
Kiedy moje dziecko próbuje wymyślić jak fizycznie wpłynąć na psa by ten schował wystającą na zewnątrz głowę do klatki, wyciągam z lodówki suszone mięso i zaczynamy trening! Czyli jestem RE-Aktywna ;-D Z resztą co tu się rozpisywać, każda gra zasługuje na swój rozdział, każdą trzeba dostosować do wieku i możliwości maluszka i każda z nich będzie mieć swoją przestrzeń w mojej książce „Dziecko i pies, balans w rodzinie”. A tu możesz zapisać się na listę, aby nie przegapić daty jej publikacji:
The form you have selected does not exist.
Jestem ciekawa jakim typem jesteś Ty? Ja nie jestem w ogóle typem pierwszym, ale bywam każdym pozostałym, najczęściej czwórką, regularnie piątką i czasem trójką. Dwójkę czasami tworzą moje koty, bo wślizgują się niespodziewanie do pokoju, ale wszyscy wiedzą, że na koty nie ma recepty. Muszę Ci też powiedzieć, że jedynka to coś na co nie wyrażam zgody w ogóle. Wcale. W centymetrze. I mam nadzieję, że Ty po lekturze tego artykułu także nie. Bo: typ pierwszy nie chroni dziecka w ogóle, typ drugi zyskuje jedną gwiazdkę, trzeci – dwie gwiazdki. Czwarty, cztery. Dopiero piątka jest tym hotelem, w którym dwa gatunki czują się razem jak w domu.