Kiedy z jakiegoś powodu postanawiasz umówić się na zajęcia z trenerem psów, obojętnie czy ma to być praca indywidualna, lekcje w psim przedszkolu czy sportowe wyzwania, po ustaleniu dnia, godziny i innych szczegółów spotkania, na pierwszy plan wysuwa się odwieczne pytanie:
CO MAM ZE SOBĄ ZABRAĆ?
Zakładam, że domyślasz się, że podczas zajęć musi obecny być Twój pies 🙂 Ten punkt więc pominę. A poniżej przygotowałam krótką listę rzeczy, która będzie Ci (a właściwie: WAM) niezbędna.
- Pies nie karmiony przez ostatnie minimum 2 godziny. Niektóre ćwiczenia wykonywane z pełnym żołądkiem mogą negatywnie odbić się na zdrowiu Twojego zwierzaka. Z drugiej strony, jeśli jest niejadkiem i będziesz dopiero przekonywać go, jak wiele emocji może wzbudzić kawałek pysznego mięska, naprawdę dużo łatwiej będzie z psem nienasyconym. Nie mylić z głodzonym, bitym, zamkniętym w piwnicy, szkolonym przez deprywację. Nie. Nie w Balansie 😉
- „Kawałek pysznego mięska” napisałam. Tak, mięska. Może być suszone, bo jest bardzo łatwe w produkcji w dużych ilościach (potrzebna jest Ci do tego tylko suszarka do grzybów), a do tego wychodzi najtaniej. Albo domowych, pachnących ciasteczek wątróbkowo-cynamonowych. Albo takich z domieszką mąki z kokosa (moje psy potrafią włamać się do każdego sejfu z kokosową mąką!). Wierzę, że Twój pies kocha suchą karmę i w domu sobie z nią ćwiczcie, natomiast na zewnątrz zabierz ze sobą coś, co ma szansę konkurować z seksowną suczką sąsiada, wiewiórką – maratończykiem, aromatyczną padliną (lub kupą!). Generalnie, gdybym miała wystosować jeden postulat do właścicieli psów przychodzących do mnie na zajęcia brzmiałby on: ZABIERAJCIE ZE SOBĄ NAJBARDZIEJ ATRAKCYJNE NAGRODY. Tylko tyle. Sprawdzą się też parówki, pamiętaj jednak, że są niezdrowe, a poza tym ze względu na ich skład psom dużo szybciej chce się po nich pić.
Gdzie schować mięso? najłatwiej i najmniej kosztownie: w nerce. Jakiejkolwiek (byle nie własnej) 😉 Nie ma też żadnych przeciwwskazań, żeby zabrać smakołyki dla psa w pudełku na kanapki lub innym pojemniku do przechowywania żywności.

Zoja, miłość życia mojej siostry, użyczyła do wpisu swoje zdjęcia gadżetów, słysząc moje jęki, że dupa ze mnie nie bloger, bo z wpisami to owszem wyrabiam, ale kto za mnie, matkę polkę zrobi foty…? 😉 Dziękuję!
- Zabawki. Jak najwięcej zabawek. Psiarze to gadżeciarze i trudno się dziwić patrząc na obłędną ofertę akcesoriów na rynku. Czego tam nie znajdziesz? Ja obecnie jestem minimalistką, kupuję już tylko to co muszę i co wiem, że długo u nas przetrwa, ale myślę, że warto przejść konsumpcyjny etap. Wypróbuj różne zabawki: większe, mniejsze, twarde, miękkie, piszczące, szeleszczące, na długim sznurku, na krótkim sznurku, na amortyzatorze…Jeśli masz wątpliwości jak ich używać, zabierz je ze sobą i poproś trenera, na pewno z przyjemnością pokaże Ci w jaki sposób można dobrze się razem bawić!
- Wodę. Dla psa, dla siebie. Przydatne (choć raczej niebiodegradowalne niestety, ale może jest coś nowego a rynku?) są składane miseczki, mieszczące się w każdym plecaku.
- Klatka. Wciąż zbyt mało osób z niej korzysta, a to bardzo użyteczne narzędzie, pozwalające od początku wspierać dobre nawyki: np. uczyć wyciszania pomiędzy ćwiczeniami. Zmęczony pies gorzej się uczy, zadbaj od początku o jego regenerację. Nie wspominając o tym, że klatka bardzo obrazowo może służyć do przedstawienia Ci ćwiczeń na motywację lub technik uczenia psa. Nie ma już wymówek, że ciężko i że boli, bo obecne klateczki to nie to przedpotopowe żelastwo, które ledwie byłam w stanie dociągnąć ze sobą na zajęcia, ale lekkie namioty, które składają się do mikro rozmiaru, spokojnie mieszczącego się w średniej wielkości plecaku lub torbie! Jeśli ćwiczysz w miejscach publicznych, dodatkowym walorem jest to, że masz gdzie schować psa w razie pojawienia się na treningu niechcianych gości.
Często też dostaję pytanie: ubrać psa w szelki czy wystarczy obroża? Moja krótka odpowiedź to: obroża jest super! 🙂 To podstawa, a szelki są dodatkiem.
No i to by było na tyle. Widzisz? Żadna filozofia. Teraz pozostaje tylko napisać TU i rozpocząć jedną z najwspanialszych przygód swojego życia. Bo tajemnicą poliszynela jest, że to wciąga. Współpraca z psem to niesamowite doświadczenie, mam nadzieję, że wkrótce się o tym przekonasz.